Chcesz zanurzyć się w grach, które nie tylko wciągają, ale i oczarowują swoim pięknem? Oto najładniejsze gry komputerowe, które przeniosą Cię do niesamowitych światów pełnych detali i zapierających dech w piersiach krajobrazów.
Gry komputerowe to nie tylko rozrywka, to także świat pełen klimatycznych przestrzeni, wyjątkowych krajobrazów i zdumiewających detali. Co więcej, niektóre z nich zasługują na prawdziwe miano arcydzieła wizualnego! Zatem, jeśli jesteś gotów/gotowa na to, aby zanurzyć się w grach, które opowiadają historie przez obrazy i budzą emocje głębsze niż słowa – to dzisiejsze zestawienie jest dla Ciebie. Poznaj najładniejsze gry komputerowe, które nie tylko zachwycą, ale i pozostaną z Tobą na długo.
Jeżeli miałabym się skupić, kiedy sięgam po gry – to zdecydowanie wtedy, kiedy szukam bodźców. Dobieram tytuły, które odpowiadają mojemu obecnemu pragnieniu, by np. komuś sprać tyłek lub okazać się wyborowym strzelcem. Bywają też dni, kiedy jest po prostu nastrojowo, spokojnie i twórczo – wtedy sięgam właśnie po nie – po najładniejsze gry komputerowe. Kto jest mistrzem estetyki i dlaczego? Zapraszam do poniższego zestawienia gier, które urzekają nie tylko rozgrywką, ale i pięknem wizualnym.
Pustynny detoks dla umysłu. Journey
Może to wszystko przychodzi z wiekiem, może z dojrzałością i wrażliwością, a może po prostu ładne gry przyciągają i kropka. Choć dawniej wydawało mi się, że najważniejsza jest fabuła i nie rozumiałam, jak można spędzać wiele godzin nad tytułami, które nie pobudzają układu krążenia, tak chyba stałam się bardziej sentymentalna i po prostu lubię ostatnimi czasy sięgać po ładne gry komputerowe. Pamiętam jak dziś, gdy pierwszy raz ignorancko podeszłam do Journey i pomyślałam, że to szaleństwo. Wynudziłam się, przemierzając pustynię i gniewając się na nią, szybko pożegnałam. Dziś wracam i jednocześnie w głębi ją przepraszam. Niedoceniona, rzucona w kąt – a dziś wychwalana za artystyczną pustynną podróż postać, która swoim milczeniem opowiada więcej niż usłyszymy w niejednej historii. Tym właśnie jest Journey – minimalistycznym dziełem o podróży i odkrywaniu siebie.
Baśniowa symfonia. Ori and the Will of the Wisps
Zaczęłam od Journey, bo od niej moja przygoda z ładnymi grami nabrała tempa, ale jeżeli miałabym powiedzieć, co totalnie mnie wciągnęło, to jest to Ori and the Will of the Wisps (recenzja). To niezależna platformówka, której zachwycająco piękna i baśniowa grafika to tylko jedna strona medalu. Z drugiej, gra ta zaprasza nas w emocjonalną i ciekawą podróż, której głównym towarzyszem jest uroczy leśny duszek. Całość dopełnia zapadająca fenomenalna ścieżka dźwiękowa, zdolna poruszyć nawet najbardziej nieugięte serca. Ostrzegam – sięgając po ten tytuł, zaopatrz się w chusteczki na otarcie łez i przygotuj zestaw na dłuższą posiadówkę. Będzie ciężko się oderwać.
Terapeutyczna opowieść akwarelą. Gris
Gris. To kolejna propozycja i dowód na to, że mamy na rynku miejsce na gry, które mogły powstać, by cieszyć oko i zmysły. Jeśli miałabym ją opisać, to powiedziałabym, że jest to gra będąca formą terapii – czyli przemierzamy majestatyczne lokacje naszą bohaterką, która mierzy się ze swoimi problemami. Każdy fragment jej świata jest jak akwarelowy obraz – delikatny i nienarzucający się, dojrzewający wraz z postacią (początkowa szarość powoli nabiera barw, tworząc wizualną metaforę przejścia od smutku ku nadziei). Muzyka w grze idealnie dopełnia jej estetykę, budując nastrój spokoju i melancholii. Gris to prawdziwa uczta dla zmysłów.
Ciemność, która wciąga. Limbo
O ile wyżej roztkliwiam się nad romantyczną kolorystyką, tak teraz daję przykład na to, że piękno nie musi być jasne i barwne. Limbo, czyli czarno-biała gra typu side-scrolling, która utrzymuje nas w ciągłym uczuciu pustki, grozy i beznadziei. Minimalistyczna estetyka prowadzi gracza przez mroczny i niemal niekończący się świat. Każda animacja i cień są wyraziste, budując atmosferę zagrożenia, która pochłania z każdym krokiem coraz bardziej.
Arcydzieło w stylu retro. Cuphead
Powyższy tytuł przypomniał mi o wyjątkowości monochromatycznego klimatu, który będzie także królował w nadchodzącym tytule MOUSE: PI For Hire, ale nim do tego dojdzie – przycupnijmy przy Cuphead. Klasyczna animacja w stylu kreskówek z lat 30. XX wieku, gdzie każda klatka jest rysowana ręcznie – to prawdziwy skarb. Cuphead wciąga zarówno akwarelową grafiką, jak i oryginalną jazzową ścieżką dźwiękową. Jest dynamiczna, nawet i brutalna, ale wszystko w dobrym stylu i fajnym klimacie. Czy jest to najładniejsza gra? – może i nie, ale z pewnością wyjątkowa, a dzięki temu znajduje swoje miejsce w naszej top liście.
Świat wycięty z papieru. Papetura
Skoro mowa o wyjątkowości, to trzeba tu wspomnieć o bardzo unikalnej produkcji, jaką jest Papetura (recenzja). Jest to niedługa historia zmagań głównego bohatera i jego towarzyszki, którzy próbują uratować swój dom przed pożarem. Czy brzmi zwyczajnie, a może banalnie? Może tak, ale kiedy dowiecie się, że prawie każdy element gry – od tła po postacie, a nawet małe owady – został pieczołowicie wykonany z papieru i przeniesiony na ekran komputera, to chyba przyznajcie, że zmienia to nieco postać rzeczy. Papierowy świat, ciepła paleta kolorów, nastrojowe oświetlenie i spokojna, subtelna muzyka – właśnie taką perełką jest Papetura.
Z głową w chmurach. Microsoft Flight Simulator
Microsoft Flight Simulator to kolejna propozycja, której nie może zabraknąć na liście. To coś więcej niż symulator latania – to wyjątkowa podróż po świecie. Gra oferuje widoki, które nie mają sobie równych: można zobaczyć majestatyczne góry, zielone doliny, imponujące miasta, a nawet wiernie oddane lotniska i pasy startowe w każdym zakątku globu. Nawet jeśli nie jesteś wielkim fanem symulatorów, a już zwłaszcza podniebnych przygód, to i tak warto. Ważna uwaga – wchłoniesz to, jak gąbka wodę. Zaczynasz niewinnie: ruszasz z lotniska i lecisz do celu. No i właśnie, wtedy się zaczyna. A to zerkniesz tu, a to zobaczysz zaraz, jak coś wygląda przy zmiennej pogodzie, a to jak w nocy, a jak w dzień – a potem tylko wędrujesz po mapie i szukasz, eksplorujesz i zanim się obejrzysz, okazuje się, że praca pilota nie jest taka zła.
Niedawno do Game Passa weszła nowa odsłona serii, koniecznie ją sprawdźcie.
W krainie wiatru i klonowych liści. Ghost of Tsushima
O ile gry platformowe urzekły mnie swą prostotą, a jednocześnie ujęły wizualnymi doznaniami, to mam dla Was też kilka większych tytułów, którym jestem wierna. Lubię rozległe krajobrazy i typ samotnego bohatera, który nosi w sobie cały ból świata. Dlatego też czuję się bardzo dobrze w klimacie Wiedźmina, God of War, Far Cry czy też Horizon Zero Dawn, którego recenzję przeczytacie na naszej stronie. Jednak to, na co długo czekałam i bardzo mi się spodobało, to zdecydowanie Ghost of Tsushima. Przestrzeń mglistych gór, złotych traw i liści klonowych unoszących się na wietrze to tylko skrawek tego, co zaproponowali nam twórcy gry. Ta niezwykła dbałość o szczegóły i oddanie piękna przyrody ujmuje tak, że sama walka może zejść na drugi plan. Piękna, honorowa opowieść, która zachwyca wizualnie, tego można się po niej spodziewać i zdecydowanie nie zawiedzie do samego końca.
Z duszą na ramieniu. Alan Wake 2
Było słodko i baśniowo. Zawędrowaliśmy także w przyjemne krajobrazy i miłe doznania. Jednak aby nie opierać się tylko na tym, co przyjemne, to trzeba tu wspomnieć o produkcji, która zanurza gracza w mrocznym i niepokojącym świecie – istnym majstersztyku i wywoływaczu gęsiej skórki, jakim jest Alan Wake 2. Trzeba przyznać, że wizualnie gra jest świetna – gęste lasy, tajemnicze jeziora, a gra światła i cienia wybornie wzmacnia ogólne wrażenia wprost z horroru. Każda scena jest dopracowana tak, byśmy czuli nie tylko strach, ale i zachwyt nad estetyką krajobrazów. Alan Wake 2 to nie tylko strach przed potworami – to atmosfera, która zmusza gracza do spojrzenia w głąb własnych lęków.
Pocztówka z Dzikiego Zachodu. Red Dead Redemption 2
Na koniec z premedytacją zostawiłam Red Dead Redemption 2 – to istna wisienka na torcie, jeśli chodzi o top najładniejszych gier komputerowych. Bez większego znaczenia jest to, czy jesteś fanem Dzikiego Zachodu i masz słabość do Clinta Eastwooda z czasów jego najlepszych filmów. Staje się nieważne, gdy widzisz chmury przesuwające się po falistych równinach lub gdy stada jeleni biegną przez wyschnięte koryta rzek. Przemierzasz krainę od majestatycznych gór przez spokojne rzeki aż po tajemnicze pustkowia. Wszystko jest dopracowane z niebywałą dbałością o szczegóły, a dynamiczne zmiany pogody i pory dnia sprawiają, że gra jest istnym interaktywnym arcydziełem. Jakby tego było mało, na Twoje doznania wpłynie także wybornie dopasowana ścieżka dźwiękowa opracowana z dbałością i budująca klimat wprost z kowbojskiego świata.
Estetyka gier komputerowych jako zwierciadło emocji
O ile w zakamarkach swojej pamięci znalazłabym jeszcze sporo ciekawych i czasem mało docenionych gier, tak na tym poprzestaniemy. Powyższe propozycje to zdecydowany top, który poleciłabym każdemu, kto zechciałby zanurzyć się w świecie, gdzie piękno rozwija się w delikatnym i bezstresowym tempie. Ma to swój urok, a poza tym produkcje te dostarczają nie tylko estetycznych doznań. Ładne gry często stają się przyczynkiem do refleksji nad naszymi emocjami – smutkiem, nadzieją, tęsknotą, czy potrzebą harmonii. Dzięki ich wizualnej stronie dotykamy czegoś, co czasem trudno wyrazić słowami. Gry te oferują doświadczenia, które poszerzają naszą wrażliwość, uczą nas dostrzegać piękno w detalach i interpretować historie na głębszym poziomie. Zatem pytanie wydaje się zbędne, ale jednak – zadaj je sobie teraz na głos: czy warto grać w takie gry?